Oceany lawy i kamienne deszcze. Tak gościnne są niektóre planety pozasłoneczne

Spośród poznanych przez nas dotąd egzoplanet, czyli planet pozasłonecznych, wiele wygląda na tak dziwne i niegościnne, że nawet pisarze tworzący książki o postapokalipsie mogliby szeroko otworzyć oczy ze zdziwienia.

Jak informowały w połowie ubiegłego roku NASA Exoplanet Archive i Exoplanet Exploration, wiemy o istnieniu łącznie 4104 egzoplanet, a dzięki teleskopowi kosmicznemu agencji NASA poszukującemu ziemiopodobnych planet pozasłonecznych, czyli słynnemu Keplerowi, możemy się dowiedzieć o nich nieco więcej. Uwagą badaczy przykuła ostatnio upalna planeta o nazwie K2-141b, na której wiatr wieje z prędkością naddźwiękową, a dużą powierzchnię zajmują oceany lawy. Planeta została odkryta w 2018 roku w ramach misji Kepler Second Light i została scharakteryzowana jako Superziemia.

Reklama

Należy tu jednak zaznaczyć, że choć nazwa może na to wskazywać, nie chodzi wcale o planetę o warunkach zbliżonych albo nawet lepszych od Ziemi. Superziemia to bowiem termin określający planetę pozasłoneczną o masie większej od masy Ziemi i należącą do typu planet skalistych. W zależności od przyjętej definicji, masa tego typu planety może wahać się od 1 do 10 lub 5 do 10 mas Ziemi. K2-141b jest ok. 50% większa od Ziemi, ale jednocześnie 5-krotnie gęstsza, a co więcej jej „rok” trwa najkrócej ze wszystkich znanych nam planet, bo do pełnego okrążenia swojego słońca potrzebuje tylko 6,7 godziny. Oznacza to oczywiście, że musi znajdować się bardzo blisko niego, czyli na planecie musi być strasznie gorąco. 

W nowym badania naukowcy z uniwersytetów McGill i York, a także Indian Institute of Science Education dokonali symulacji atmosfery i warunków pogodowych panujących na K2-141b, które jak się okazuje nie są zbyt gościnne. A mówiąc wprost, to jedna z najbardziej ekstremalnych opisanych egzoplanet - symulacje sugerują, że na miejscu odbywa się cykl podobny do ziemskiego obiegu wody, tyle że zamiast deszczu padają tu… kamienie! Co więcej, planeta funkcjonuje w obrocie synchronicznym ze swoją gwiazdą (okres obrotu jednego ciała wokół własnej osi jest równy okresowi obiegu wokół drugiego ciała), przez co ok. dwie trzecie jej powierzchni jest wiecznie skąpane w świetle dziennym. 

Temperatura osiąga wtedy bagatela 3000°C, rozpuszczając powierzchnię w ogromny ocean lawy głęboki na 100 kilometrów. Jakby tego było mało, temperatura jest tak wysoka, że dochodzi do wyparowania kamieni, przez co atmosfera planety składa się w dużej mierze z ditlenku krzemu. Nocna część planety nigdy nie widzi zaś słońca, dlatego temperatury spadają tu do -200°C. Tak ogromna różnica temperatur powoduje zaś wiatry wiejące z prędkością ponad 5000 km/h, które przenoszą odparowujące kamienie na nocną część planety, gdzie te spadają jak deszcz. Oczywiście, na ten moment to jedynie spekulacje na podstawie poznanych danych, ale już niebawem, kiedy naukowcy zyskają dostęp do najnowocześniejszych teleskopów nowej generacji, jak Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba, być może uda się je potwierdzić.

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy