Naukowcy potrafią w zaledwie 30 minut wyczarować najprawdziwsze diamenty

Tradycyjne diamenty formują się głęboko we wnętrzu Ziemi przez miliardy lat, gdzie ekstremalne temperatury i ciśnienie tworzą idealne warunki to krystalizacji węgla… na szczęście już nie musimy tyle czekać, wystarczy pół godzinki w temperaturze pokojowej.

A przynajmniej wystarczy międzynarodowemu zespołowi badaczy, który z sukcesem zademonstrował nową technikę, znacznie obniżającą koszty produkcji cennych kamieni. I choć pomysł tworzenia diamentów w laboratorium w zaledwie 30 min z pewnością kusi jubilerów, ale nie taki był cel naukowców. Chodziło raczej o alternatywne wersje znanego kamienia, które można zastosować jako nowe narzędzie do cięcia ultratwardych materiałów, nowe rodzaje ochronnych powłok i wytrzymałe urządzenia przemysłowe. I wydaje się, że ostatnie dokonanie Australian National University (ANU) i RMIT University może być przełomowe.

Reklama

Do stworzenia diamentów zespół wykorzystał komorę diamentową, czyli urządzenie pozwalające uzyskiwać w niewielkiej objętości ekstremalnie wysokie ciśnienie,  symulujące to panujące we wnętrzu planet, niezbędne do stworzenia niektórych materiałów. Komora składa się z dwóch diamentów o stożkowatym kształcie, skierowanych do siebie wąskimi końcami - nacisk na szerokie końce tych diamentów przekłada się na ciśnienie sięgające milionów atmosfer w punkcie styku. W tym konkretnym przypadku naukowcy wykorzystali ciśnienie, które odpowiada temu, jakie wygenerowałoby 640 słoni afrykańskich na czubek baletowych point, co spowodowało niespodziewaną reakcję w atomach węgla. 

- Twistem historii jest to, w jaki sposób położyliśmy nacisk. Poza wysokim ciśnieniem, pozwoliliśmy węglowi doświadczyć czegoś siły skręcającej albo ślizgającej. Wydaje się nam, że to pozwoliło atomom węgla zmienić miejsce i uformować Lonsdaleit oraz typowy diament - tłumaczą. Ten ostatni kojarzymy chyba wszyscy, bo to taki typ, jaki znajdziemy w pierścionkach zaręczynowych, ale Lonsdaleit jest zdecydowanie bardziej wyjątkowy - to odmiana diamentu znajdowana w meteorytach, dawniej uznawana za osobny minerał i osobną odmianę polimorficzną węgla. Zespół ma więc nadzieję, że jego technika pozwoli produkować sztuczne diamenty o naprawdę wysokiej jakości, które w niektórych zastosowaniach będą nawet lepsze niż te naturalne, bo mogą się charakteryzować o 58% większą twardością. 

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy