Powstają anty-antybiotyki, które spowolnią rozwój bakterii opornych na antybiotyki

Wielokrotnie pisaliśmy już, że antybiotyki to jeden z najważniejszych przełomów medycznych ubiegłego wieku, ale dekady ich nadużywania zrobiły swoje i teraz stajemy w obliczu możliwej katastrofy.

Mówiąc krótko, nadużywanie i nieumiejętne stosowanie antybiotyków (np. do „leczenia” infekcji wirusowych czy przedwczesne przerywanie terapii) sprawiły, że coraz więcej bakterii jest na nie odpornych, co znacznie utrudnia leczenie wielu chorób. I choć wciąż opracowujemy nowe antybiotyki, to proces ten nie jest wystarczająco szybki, by nadążyć za bakteriami - na szczęście pojawiło się światełko w tunelu, a mowa o anty-antybiotykach do stosowania razem a antybiotykami, redukujących rozwój oporności bakterii. Ta jest idealnym przykładem działania ewolucji, bo kiedy lek wymiecie populację bakterii, kilka z kilku milionów przetrwa, często na skutek przypadkowych mutacji genetycznych i spowoduje przekazanie nowej odporności na kolejne generacje. 

Reklama

Z czasem leki mogą stać się więc nieefektywne wobec całych gatunków bakterii, co może ponownie doprowadzić nas do ciemnej ery medycyny, gdzie najzwyklejsza infekcja może być śmiertelna. Dlatego też informacje od naukowców z Pennsylvania State University i University of Michigan są bardzo obiecujące: - Stworzyliśmy terapię, która może pomóc w walce z wykształcaniem oporności, anty-antybiotyki, które pozwalają antybiotykom robić swoje, ale bez ewolucji i dalszego przekazywania oporności - tłumaczy jeden z autorów, Andrew Read.

Zespół skupił się na Enterococcus faecium, bakterii powszechnie spotykanej w jelitach - tam jest nieszkodliwa, ale kiedy dostanie się do innych części ciała, wywołuje poważne infekcje, np. sepsę. Szczególnie jej wyjątkowo niebezpieczny szczep, odporny na wankomycynę, tj. MRE (Vancomycin-Resistant Enterococcus), z którym do tej pory jakoś walczyliśmy, podając daptomycyna, ale… na tę też już zaczyna być odporny. Wszystko dlatego, że przy terapii części bakterii udaje się dosłownie ukryć w jelitach, powodując ewolucję całej lokalnej populacji.

 

Naukowcy znaleźli więc sposób, żeby chronić populację bakterii jelitowych przed podawanym antybiotykiem i to z wykorzystaniem znanego już leku, który okazuje się wiązać daptomycynę i zdaniem naukowców ogranicza obszar działania antybiotyku. Testy na myszach potwierdziły tę hipotezę, bo jednoczesne podanie leków doprowadziło do zmniejszenia liczebności VRE w kale o 80%, więc niedługo należy spodziewać się testów na ludziach, szczególnie że cholestyramina, o której mowa, jest już dawno dopuszczona do leczenia.

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy