Australia na nowym etapie inwigilacji. Nowe prawo daje służbom specjalne uprawnienia

Australijski rząd chce rozszerzyć ustawę dotyczącą inwigilacji, by służby specjalne miały jeszcze większe uprawnienia, co odbędzie się jednak kosztem prywatności użytkowników, więc budzi uzasadnione obawy.

Chodzi tu głównie o nowe uprawnienia w zakresie śledzenia i zapobiegania przestępczości internetowej, które zyskałyby Australijska Policja Federalna, Australijska Komisja Wywiadu Kryminalnego i Australijska Dyrekcji ds. Sygnałów. I choć na pierwszy rzut oka nie ma w tym nic złego, bo przecież każdy z nas chciałby być bezpieczniejszy w sieci, to mowa o możliwościach przywodzących na myśl państwa totalitarne a nie demokratyczne, bo po ich wprowadzeniu prywatność użytkowników przestanie istnieć. Co więcej, jak zwracają uwagę jej krytycy, nowa ustawa będzie mogła zostać wycelowana w każdego - od inicjatorów ruchów społecznych, po dzieci nielegalnie pobierające z sieci różne treści.

Reklama

- Ustawa będzie miała daleko idące implikacja dla aktywistów i osób walczących o swoje prawa. Nikt nie jest bezpieczny przy tym nowym prawie. Wpłynie na ruchy społeczne w całym kraju i dzieci. Wpłynie na każdego, kto nielegalnie pobierze film z sieci – może pójść do więzienia na pięć lat - Jak wskazuje jedna z senatorek, Lidia Thorpe, przeciwniczka nowych regulacji. I trudno się z nią nie zgodzić, bo w ramach nowego prawa wskazane służby będą mogły w sekrecie hakować, przejmować, dodawać pliki, kopiować i usuwać materiały na komputerach i cyfrowych kontach użytkowników na całym świecie bez ich wiedzy i zgody. Oznacza to możliwość infiltracji i pełnej inwigilacji niewygodnych organizacji, ruchów społecznych czy indywidualnych osób – to pełna kontrola nad wirtualnym życiem obywateli.

I choć ustawodawcy przekonują, że ich celem jest walka z wykorzystywaniem seksualnym dzieci i zagrożeniem terrorystycznym, które toczą się pod osłoną darkwebu, to nie da się ukryć, że jest to jednocześnie poważne pogwałcenie prywatności użytkowników, a nawet prawa człowieka, jak dodaje senator Thorpe, wskazując, że ten rząd ma już na sumieniu poważne przewinienia w tym zakresie: - To zamach na prywatność, pogwałcenie praw człowieka i kolejny powód, dla którego potrzebujemy w tym kraju ustawy dotyczącej praw  człowieka. Ten rząd ma bardzo złą historię pogwałceń praw człowieka… a teraz prezentuje te prawa, w których chodzi o szpiegowanie własnej społeczności.

I z pewnością chodzi tu również o wprowadzoną dwa lata temu ustawę, która zmusza operatorów sieci komórkowych i firmy technologiczne do przekazywania danych na polecenie stosownych organów rządowych. Wtedy decyzja ta była usprawiedliwiana koniecznością zapobiegania terroryzmowi, ale w praktyce posłużyła do prześladowania i uciszania dziennikarzy, np. podejmujących temat australijskich przestępstw wojennych w Afganistanie. Jak zauważają komentatorzy, w ostatnim corocznym raporcie wykazano 7 takich poleceń o przekazanie danych, które zostały jednak wykorzystane do walki z cyberprzestępczością i żadne z nich nie dotyczyło zarzutów terrorystycznych, które były przecież główną motywacją tych regulacji. W przypadku nowej ustawy może być więc tak samo, nic więc dziwnego, że fala sprzeciwu rośnie - co z tego wyniknie? Czas pokaże.

Źródło: GeekWeek.pl/thenewdaily

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy