Rowy oceaniczne są najlepszym sposobem na walkę z plastikiem w oceanach

Każdego roku do oceanów trafiają tony plastikowych śmieci, ale niestety wciąż nie mamy pojęcia, co dokładnie się z nimi dzieje, kiedy się tam znajdą.

Powodem naszych trudności w śledzeniu plastikowych śmieci zanieczyszczających zbiorniki wodne jest fakt, że kiedy już dostaną się one do oceanów, to zostają poddane działaniu sił rozkładających je na maleńkie fragmenty zwane mikroplastikiem, które mierzą poniżej 5 mm. Jak więc łatwo się domyślić ich monitoring jest praktycznie niemożliwy, choć nowe badania rzucają nieco światła na tę sprawę, pokazując, jaką rolę w przemieszczaniu się plastikowych odpadów w oceanach mogą mieć rowy oceaniczne. Naukowcy skupili się na Rowie Kurylsko-Kamczackim w północno-zachodniej części Pacyfiku, który ma głębokość 9750 metrów, skąd w czasie ekspedycji w 2016 roku pobrano osiem próbek osadu.

Reklama

Dokonano tego na czterech głębokościach, tj. 5143 m, 6065 m, 7138 m i 8255 m, a następnie przeprowadzono potrzebne analizy za pomocą spektrometrii mas. Dzięki temu w osadzie oceanicznym znaleziono 15 różnych rodzajów plastiku, w tym takie typowe dla opakowań, jak polietylen i polipropylen. - Proporcje mikroplastiku w naszych próbkach wahały się od 14 do 209 cząsteczek na 1000 gramów suchego osadu. Najczęstsze występowanie mikroplastiku zanotowano na jednej z najgłębszych stacji poboru próbek. Widocznie, znacząco większe ilości mikroplastiku akumulują się w głębszych regionach. Najpewniej dlatego, że cząstki mogą łatwo się tu dostać, ale zostają uwięzione. Te rowy działają jak prawdziwe pułapki na plastik - tłumaczą badacze. 

Wszystkie cząstki mikroplastiku znalezione przez badaczy mierzyły poniżej 375 mikrometrów, a większość była mniejsza niż 125 mikrometrów. I choć są one maleńkie, to zdaniem naukowców są najpewniej brakującym elementem układanki o nazwie szacunki w zakresie plastiku w oceanach. - Globalne szacunki zakresu mikroplastiku w oceanach wskazują, że musi być porcja, która egzystuje poza kolumną wodną i brakuje jej w szacunkach. Akumulacja mikroplastiku w tych rejonach może reprezentować ten brakujący udział. Mikroplastik na takich głębokościach oznacza też, że podstawy łańcucha pokarmowego są zagrożone, bo wiele bezkręgowców żywi się osadem, w tym mikroplastikiem. Dlatego przyszłe generacje będą się przez długie lata mierzyć z konsekwencjami dzisiejszego zanieczyszczenia środowiska - dodają naukowcy.

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy