Pierwsi pacjenci są już leczeni polskim lekiem na koronawirusa SARS-CoV-2

Kilka miesięcy temu w sieci zrobiło się głośno o leku na Covid-19 na bazie osocza górników-ozdrowieńców tworzonym przez polską firmę Biomed Lublin, ale po krótkim huraoptymizmie sprawa ucichła.

Nie da się ukryć, że lek na koronawirusa to duża sprawa, a kilka miesięcy temu - kiedy nie mieliśmy jeszcze do dyspozycji szczepionki - wydawała się jeszcze istotniejsza, dlatego polska firma farmaceutyczna wzbudziła ogromne zainteresowanie swoim produktem. Niestety słuch o nim szybko zaginął, choć jak dowiadujemy się teraz, nie oznacza to wcale, że prace zostały przerwane - wręcz przeciwnie, bo specyfik został już nawet podany pierwszym chorym. Jak informuje serwis Business Insider, lek wciąż jest w fazie testów, ale wszystko idzie zgodnie z planem: - Nie wycofaliśmy się z projektu dotyczącego preparatu z osocza zawierającego immunoglobulinę anty-SARS-CoV-2, wszystko przebiega według etapów, o których do tej pory informowaliśmy - tłumaczył Piotr Fic, wiceprezes Biomed Lublin.

Reklama

Skąd zatem tak długie milczenie firmy? Zdaniem jej przedstawiciela wynika to z dwóch kwestii, po pierwsze dokładne dane ma tylko jeden ośrodek, a mianowicie SPSK 1 w Lublinie, podczas gdy badania trwają w kilku, a po drugie dyktuje to specyfika prowadzonych badań. Badacze zdecydowali się bowiem na metodę podwójnej ślepej próby, która w przypadku leków polega na takim zaplanowaniu eksperymentu, że pacjentów dzieli się losowo na dwie grupy - jedna otrzymuje testowany specyfik, a druga placebo lub lek stosowany dotychczas. Pacjenci nie wiedzą do jakiej grupy należą i nie wie tego również personel medyczny, bo jedyną osobą z pełną wiedzą jest koordynator analizujący otrzymywane dane i tym samym skuteczność medykamentu.

Testy prowadzone są na próbie ok. 500 pacjentów w kilku klinikach w Polsce. Znajdują się one obecnie w pierwszej połowie procesu. Często pojawiają się pytania, czy można powiedzieć, czy u pierwszych pacjentów już widać, że preparat działa. Proszę wszystkich o zrozumienie, że podanie takich informacji oznaczałoby, że badanie nie jest prowadzone rzetelnie i zostałoby zdyskredytowane. Nawet nie nalegamy na ośrodki, aby cokolwiek ujawniały, dla bezpieczeństwa badania - dodaje Fic. Mówiąc krótko, badania idą zgodnie z planem, ale trudno ocenić, kiedy poznamy pierwsze wyniki, więc na ten moment nie można powiedzieć zupełnie nic o tym, czy lek przyniesie przełom w leczeniu chorych na Covid-19. Tak czy inaczej, miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie i te 150 litrów osocza pobranego od górników ozdrowieńców nie pójdzie na marne.

Źródło: GeekWeek.pl/Business Insider

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy