Zobacz spektakularną eksplozję prototypu Starship na chwilę przed lądowaniem [FILM]

Trzeba przyznać, że katastrofa prototypu SN9 statku Starship była bardziej spektakularna od SN8 z grudnia ubiegłego roku. Są już pierwsze wieści, które rzucają światło na możliwą awarię jednego z elementów rakiety.

Prototyp SN9 od początku był pechowy. W trakcie budowy w hangarze lekko się przechylił i uderzył w ścianę hangaru. Uszkodzenia nie były poważne, dlatego inżynierowie postanowili jednak dopuścić pojazd do testów i lotu. Niestety, kolejny pech dopadł Starship podczas startu. Eksperci uważają, że zawiódł jeden z silników Raptor.

Podobny problem pojawił się również podczas lotu i powrotu na Ziemię prototypu SN8, który eksplodował uderzając o płytę ośrodka w Boca Chica w grudniu ubiegłego roku. Wówczas problem z silnikiem sprawił, że pojazd nie zdołał wyhamować przed lądowiskiem. W przypadku SN9, problem z Raptorem sprawił, że pojazd zbyt późno wykonał manewr wychylenia i nie zdążył wrócić do pionu.

Reklama

Na razie nie wiadomo, jakie kroki podejmie w tej sprawie SpaceX. Prototypy są wyposażone tylko w 3 silniki. Pełnowymiarowa wersja Starship będzie jednak miała 6 silników, a rakieta SuperHeavy aż 31. Więcej silników to większe prawdopodobieństwo awarii. Jeśli silniki Raptor mają ukryty defekt, który ujawnia się podczas lotów, a nie testów statycznych, to inżynierowie będą mieli duży problem. Może on opóźnić dziewiczy lot Starship i SuperHeavy wokół Księżyca w przyszłym roku.

Tymczasem inżynierowie na dniach rozpoczną testy kolejnego prototypu o oznaczeniu SN10. Najpierw jednak będą musieli dokonać jego inspekcji, gdyż eksplozja SN9 była na tyle potężna, że szczątki pojazdu mogły uszkodzić stalowe poszycie nowego pojazdu. Trzymajmy kciuki, by kolejny lot od początku do końca przebiegł pomyślnie, bo to będzie kolejnym dużym krokiem do załogowego lotu na Marsa.

Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX/LabPadre / Fot. LabPadre/SpaceX

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy