Chińczycy przechodzą na cyfrową walutę. Co to oznacza dla całego świata?

Cyfrowy juan jest nową cyfrową walutą, która docelowo zastąpić ma tę klasyczną. Lokalne władze mają plan całkowitego wycofania tradycyjnego juana, choć proces przejścia odbywać będzie się stopniowo.

W odróżnieniu od Bitcoina, Ethereum i wielu innych, cyfrowy juan nie jest kryptowalutą, ale łatwą w obsłudze walutą klasyczną, tyle że w cyfrowej formie. Zamiast promować zdecentralizowane i anonimowe systemy w stylu kryptowalut, juan jest centralnie sterowany i kontrolowany przez Bank Ludowy Chin. Oznacza to, że chiński rząd jest w stanie śledzić każdy ruch cyfrowego juana, monitorując sposób, w jaki obywatele z niego korzystają. Mówiąc krótko, realizują scenariusz, którego obawiają się przeciwnicy wycofywania fizycznych pieniędzy i płatności gotówkowych - kontrolują każdy ruch waluty i zakupy wykonywane przez użytkowników, a jeśli tylko będą chcieli, pozbawią obywateli dostępu do ich środków.

Reklama

Jeśli zaś chodzi o kwestie techniczne, to cyfrowy juan działa podobnie do wszystkich innych wirtualnych systemów płatności (należy jednak pamiętać, że choć proces wygląda tak samo, to nasze płatności wirtualne nie są wcale wykonywane z użyciem wirtualnej waluty). Użytkownicy dokonują operacji przez aplikację albo kartę, która nie wymaga łączności online. Do tej pory oprogramowanie zostało już pobrane ponad 100 tysięcy razy, a osoby decydujące się na korzystanie z niego dostają niewielkie ilości cyfrowej waluty, aby przetestować działanie systemu w takich miejscach, jak Starbucks czy McDonalds.

Po testach przyjdzie czas na stopniowe zwiększanie udziału cyfrowej waluty, aż do momentu, kiedy całkowicie zastąpi ona tradycyjną (aby uniknąć wprowadzania do obiegu zbyt dużo pieniędzy, za każdego cyfrowego juana w użyciu zniknie jeden tradycyjny). Chiny mają też plany rozszerzenia zasięgu nowej cyfrowej waluty na inne kraje, obiecując szybsze i tańsze przelewy międzynarodowe dla biznesu i konsumentów.

Co warto podkreślić, nie jest to wcale świeży pomysł i Bank Ludowy Chin pracuje nad nim już od 2014 roku, kiedy to Bitcoin - teraz święcący triumfy - kosztował niecałe 1000 USD. Poza tym, Chińczycy nie są sami, bo nad swoją cyfrową walutą pracuje obecnie ponad 60 krajów, np. Szwedzi są już po pierwszych testach cyfrowej korony, mieszkańcy Bahamów mogą posługiwać się już piaskowym dolarem, a pomysł za sensowny zaczynają uważać również Amerykanie, którzy nadali mu ostatnio wysoki priorytet. 

Źródło: GeekWeek.pl/techspot

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy