Oto najbardziej przerażające gwiazdy we Wszechświecie [WIDEO]

Astronomowie bezustannie dokonują niesamowitych i przełomowych odkryć, które pokazują nam, jak bardzo fascynującym i dynamicznie rozwijającym się miejscem jest nieprzenikniona otchłań Wszechświata.

Tym razem naukowcy z Uniwersytetu w Sydney dokonali obserwacji najbardziej przerażających gwiazd. Mowa tutaj o gwiazdach Wolfa-Rayeta. Są to masywne gwiazd w ostatniej stabilnej fazie swojego życia. Zaledwie chwila dzieli je od eksplozji i stania się supernową.

Astronomowie odkryli parę gwiazd, które zostały nazwane Apep. Układ znajduje się 8 tysięcy lat od Ziemi, a same obiekty mają masę od 10 do 15 razy większą od Słońca i jednocześnie są aż 100 tysięcy razy od niego jaśniejsze. Temperatura na ich powierzchni osiąga 25 tysięcy stopni Celsjusza, to 10 raz więcej, niż na naszej dziennej gwieździe.

Reklama

Apep emitują ogromne ilości pyłu. Można nawet śmiało rzec, że są w nim skąpane. Na opublikowanej grafice możemy zobaczyć, jak w rzeczywistości wygląda ten układ. Trzeba przyznać, że bardzo widowiskowo. Warto tutaj dodać, że pył i gaz emitowany przez gwiazdy przybrał strukturę spiralną i jest wyrzucany w przestrzeń z ogromną prędkością 12 milionów km/h.

Dlaczego gwiazdy Wolfa-Rayeta są tak przerażające? Nie tylko ze względu na spektakularny obraz ich rychłej śmierci, ale również ze względu na fakt, że ich szczątki zmienią się w potężne gwiazdy neutronowe lub czarne dziury, które zaczną pożerać otaczające je obiekty. Ale to nie wszystko. We wszechświecie odkryliśmy ich bardzo mało, a takich układów jak Apep znamy tylko kilkanaście.

Tandemy gwiazd Wolfa-Rayeta są też niebezpieczne ze względu na ich szybką rotację wokół własnej osi. W momencie eksplozji jako supernowa, automatycznie nastąpi też gigantyczny rozbłysk promieniowania gamma, który może zniszczyć wszelakie życie na obiektach znajdujących się nawet tak daleko jak Ziemia. Na szczęście oś rotacji Apep nie jest skierowana w stronę naszej planety, więc możemy być spokojni.

Co ciekawe, astronomowie z University od Chicago niedawno opracowali bardzo spójną i kompletną hipotezę wyjaśniającą powstanie Układu Słonecznego. Do tej pory świat astronomii uważał, że zrodził się on na skutek pojawienia się supernowej. Jednak według hipotezy opublikowanej na łamach periodyku Astrophysical Journal, mógł on powstać w rozwiewanych wiatrami bąblach wokół gigantycznej gwiazdy Wolfa-Rayeta.

Panująca w ich wnętrzach wysoka temperatura jest idealnym czynnikiem do produkcji najróżniejszych pierwiastków chemicznych. Rozwiewane są one po całej przestrzeni przez intensywne wiatry. Naukowcy uważają, że to właśnie one rozpychają gęstą materię, tworząc większe jej skupiska w postaci bąbli, w których mogło narodzić się Słońce, a później cały układ planetarny.

Źródło: GeekWeek.pl/Sydney University / Fot. NASA/ESO/VLT

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy