Co się dzieje z chińskim łazikiem na Marsie. Gdzie są pierwsze zdjęcia?

Wszyscy przyzwyczailiśmy się już, że tuż po lądowaniu łazików NASA na Czerwonej Planecie możemy zobaczyć pierwsze zdjęcia miejsca lądowania. Niestety, w przypadku Chin zawsze jest zupełnie inaczej. Teraz będzie podobnie.

Rząd Państwa Środka ma zupełnie inną politykę w kwestii chwalenia się swoimi osiągnięciami, nie tylko wśród obywateli, ale również na całym świecie. Jako że Chiny dopiero raczkują w eksploracji kosmosu, każda nowa misja może skończyć się porażką. Propaganda sukcesu tego nie przełknie, zatem lepiej nabrać wody w usta i ostrożnie dawkować emocje.

Lądownik Tianwen-1 na pokładzie z łazikiem Zhurong wylądowały na Marsie kilka dni temu, a pomimo tego, wciąż nie zostały opublikowane pierwsze zdjęcia z pojazdów. NASA kilka miesięcy temu chwilę po lądowaniu swojego łazika Perseverance i drona Ingenuity, pokazała nam nie tylko spektakularny film z samego manewru lądowania (wykonany z orbitera), ale również kolorowe obrazy powierzchni. Później doszły też filmy z drona.

Reklama

W przypadku Chin, powody braku zdjęć mogą być dwa. Eksperci uważają, że chociaż urządzenia mogły pomyślnie wylądować, to inżynierowie z Chińskiej Agencji Kosmicznej nie mogą nawiązać z nimi kontaktu, ponieważ elektronika uległa uszkodzeniu. Ta wersja jest jednak mało prawdopodobna.

Druga opcja to prymitywna technologia komunikacji, którą NASA stosowała kilka dekad temu. Pomimo tego, że urządzenia wylądowały i działają, to aby się z nimi połączyć oraz wydać polecenie łazikowi do zjechania z platformy i wykonania zdjęcia, trzeba zmienić lokalizację orbitera Tianwen. Jest on przekaźnikiem transmisji danych pomiędzy pojazdami a Ziemią. Ten manewr potrwa kilka dni, zatem pierwsze zdjęcie powinno dotrzeć pod koniec miesiąca. NASA jest w lepszej sytuacji, ponieważ na orbicie ma kilka orbiterów.

Ta druga opcja jest najbardziej prawdopodobna. No cóż, musimy uzbroić się w cierpliwość. Mówimy tutaj o pierwszej w historii chińskiej misji lądownika i łazika na Marsa. Takie przedsięwzięcie nie udało się do dziś nawet Rosjanom, a tutaj dokonali tego za pierwszym razem i to z technologiami, które NASA stosowała przeszło 20 lat temu.

Tak czy inaczej, trzymamy kciuki za Chińczyków i ich ambitne plany podboju Księżyca i Marsa. Konkurencja pomiędzy krajami sprawi tylko, że na niebie będzie działo się więcej, a fani eksploracji kosmosu będą mieli frajdę z przeglądania nowych danych na temat obcych światów i za ich życia będą realizowały się sceny, które fo tej pory mogli oglądać tylko w serialach sci-fi.

Źródło: GeekWeek.pl/CNSA/Twitter / Fot. CNSA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy