Fauci nie jest przekonany, że SARS-CoV-2 jest… naturalnego pochodzenia!

Chociaż od kilku miesięcy większość środowiska naukowego zapewnia, że wirus powodujący Covid-19 jest pochodzenia naturalnego, to jedna z twarzy walki z chorobą w USA i na całym świecie twierdzi, że wcale nie jest tego taka pewna.

Takie zaskakujące deklaracje usłyszeliśmy podczas senackiego przesłuchania, podczas którego dr Fauci, dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych, odpowiadał na pytania dotyczące finansowania Instytutu Wirusologii w Wuhan i potencjalnego wypadku w laboratorium, na skutek którego sztucznie stworzony wirus mógł się wydostać „na wolność”. To właśnie wtedy Fauci przyznał, że po pierwsze „nie jest przekonany”, że Covid-19 rozwinął się naturalnie, a po drugie zaznaczył, że Stany Zjednoczone są zaangażowane w sprawę, bo pomagały fundować chińskie badania nad koronawirusami, co oznacza, że mogły niebezpośrednio sponsorować chińskich naukowców, którzy taki wirus stworzyli.  

Reklama

- Nie, nie jestem przekonany, że Covid-19 ma naturalne pochodzenie. Myślę, że powinniśmy kontynuować śledztwo w sprawie tego, co stało się w Chinach, żeby zdobyć najlepsze informacje na temat tych wydarzeń. Osoby, które prowadziły śledztwo, z pewnością stwierdzą, że najprawdopodobniej doszło do przeniesienia choroby ze zwierząt, ale może to być coś innego i musimy się tego dowiedzieć. Dlatego właśnie jestem za każdym śledztwem, które przygląda się pochodzeniu tego wirusa - tłumaczył. Co więcej, Fauci dopytywany o amerykańskie finansowanie chińskich badań przyznał, że oczywiście miało ono miejsce, bo inny scenariusz były nieodpowiedzialny - niemniej zaznaczył, że nie można ustawać w wysiłkach, żeby „dowiedzieć się więcej o znajdujących się tam wirusach. O tym, czy ludzie faktycznie zaczęli zarażać się wirusami od nietoperzy”.

Poza tym, dr Fauci nie był w stanie wskazać konkretnie, na jakie chińskie badania przeznaczone zostały amerykańskie środki, ale jak zapewnia bardzo chciałby się tego dowiedzieć, dlatego namawia do dokładnego zbadania sprawy. I namawiają do tego również administracje innych krajów, a sprawa z pewnością stanie się bardziej paląca po dzisiejszych informacjach podanych przez Wall Street Journal, które dotarło do dokumentów administracji Donalda Trumpa z końcówki kadencji prezydenta. Możemy w nich przeczytać, że „amerykański rząd ma powody, by wierzyć, że kilku badaczy z Instytutu Wirusologii w Wuhan zachorowało jesienią 2019 roku, zanim potwierdzony został oficjalnie pierwszy przypadek, z objawami zgodnymi zarówno z Covid-19, jak i powszechnymi chorobami sezonowymi. Instytut Wuhan nie udostępnił nieprzetworzonych danych, dokumentów na temat bezpieczeństwa i zapisów laboratoryjnych dotyczących obszernych badań związanych z koronawirusem u nietoperzy, które wielu uważa za najbardziej prawdopodobne źródło wirusa". Mówiąc krótko, minie jeszcze dużo czasu (o ile w ogóle będzie to możliwe), zanim będziemy w stanie ze 100% pewnością określić źródło pandemii wywołanej wirusem SARS-Cov-2.

Źródło: GeekWeek.pl/newsmax i reuters

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy