Google sponsorowało badania nad koronawirusami w laboratorium w Wuhan?

Coraz to nowsze, bardziej zadziwiające fakty wychodzą w sprawie źródła pochodzenia koronawirusa SARS-CoV-2 i firm, które były zaangażowane w badania nad takimi patogenami. Teorie spiskowe powoli stają się rzeczywistością.

Ostatnimi czasy w sieci pojawia się coraz więcej ciekawych informacji na temat możliwości pochodzenia SARS-CoV-2. Naukowcy, którzy od lat byli zaangażowani w badania nad koronawirusami, zaczynają wskazywać na laboratoryjne pochodzenie tego patogenu, tłumacząc, że przez rok nie mogli ujawnić takich informacji.

Niedawno dowiedzieliśmy się, że najnowsze, wnikliwe badania pokazują, iż wirus na pewno nie pochodzi z bazaru dzikich zwierząt, położonego obok laboratorium wirusologicznego w Wuhan. Coraz więcej śladów prowadzi do samej placówki i wskazuje na sztuczne pochodzenie wirusa.

Reklama

Teraz okazuje się, że w badania nad koronawirusami od ponad 10 lat był zaangażowany koncern Google oraz Fundacja Rockefellera. Do takich danych dotarł serwis . Obie organizacje wspólnie, poprzez EcoHealth Alliance, sponsorowały m.in. chińską placówkę w Wuhan i eksperymenty na koronawirusach.  Celem było sprawdzenie, czy dzikie zwierzęta przemycane do Chin i zamieszkujące np. jaskinie, mogą przenosić na ludzi nieznane, groźne wirusy. Nie jest jasne, dlaczego rząd Chin, który blokuje rozwój Google i amerykańskich firm w swoim kraju, nie miał ku temu nic przeciwko.

Tak czy inaczej, w końcu powoli staje się jasne, dlaczego Google od chwili wybuchu pandemii, z taką zajadłością wyrzuca ze swojej wyszukiwarki wszystkie treści, które wskazują na nienaturalne pochodzenie SARS-CoV-2. Podobnie dzieje się w przypadku serwisu YouTube, gdzie takie treści są oznaczane jako teorie spiskowe lub fałszywe wiadomości, co kończy się blokadą kanału lub cięciem zasięgów.

Oczywiście, sponsorowanie przez Google badań w laboratorium w Wuhan, nie oznacza, że wirus pochodzi z tego miejsca, ale dobitnie pokazuje, że żyjemy nie tylko w realiach pandemii koronawirusa, lecz również przerażającej dezinformacji, którą serwują nam internetowi giganci, tacy jak np. Google czy YouTube.

Źródło: GeekWeek.pl//Bloomberg/ / Fot. Pexels/Scribd

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy