Człowiek nie może na stałe mieszkać w kosmosie. Nowe wyniki badań NASA

Przy obecnych warunkach panujących na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, serce człowieka zaczyna się mocno kurczyć i nie pomaga tu nawet intensywny trening fizyczny. Chyba nie obejdzie się bez modyfikacji genetycznych.

NASA opublikowała właśnie kolejne wnioski płynące z badań prowadzonych z udziałem słynnych bliźniąt Kelly - jeden z braci, Scott, w okresie 2015-2016 blisko rok spędził na ISS (dokładnie 340 dni), a drugi, Mark, został na Ziemi, aby naukowcy mogli porównać ich organizmy, szukając zmian, jakie nastąpiły na skutek kosmicznej podróży. Bo choć od dawna wiemy, że długi pobyt w kosmosie nie jest dobry dla naszego ciała, to jednak wydawało się, że brak grawitacji można niejako zrównoważyć intensywnym treningiem fizycznym, ale niestety teoria ta okazała się błędna. Pomimo regularnych ćwiczeń, które zakładały trening na rowerku stacjonarnym, bieganie na bieżni i ćwiczenia oporowe przez 6 dni w tygodniu, jego serce skurczyło się o 27% podczas pobytu na stacji.

Reklama

Jak to możliwe? Naukowcy tłumaczą, że jest to efekt braku grawitacji - serce w kosmosie nie musi się tak wysilać podczas pompowania krwi, dlatego też się kurczy. Co ciekawe, podobne zjawisko udało się zaobserwować również na Ziemi, u pływaka Benoîta Lecomte’a, który podjął się wyzwania przepłynięcia Oceanu Spokojnego. Mężczyzna pływał, spał, a czas pomiędzy tymi aktywnościami również spędzał w pozycji poziomej, co dało podobny efekt jak w przypadku Kelly’ego, czyli zmniejszenie serca o jedną czwartą. I choć są też dobre wieści, bo po powrocie na Ziemię czy do normalnych aktywności wielkość serca obu mężczyzn wróciła do normy, to wyniki badań są mocno niepokojące w kontekście przyszłych podróży kosmicznych, np. tej na Marsa. 

Szczególnie że to nie jedyny zaobserwowane zmiany, jakie zachodzą w naszym ciele w kosmosie, bo badacze zaobserwowali również zmianę długości telomerów, ekspresji genów, uszkodzenia DNA (najpewniej na skutek promieniowania kosmicznego), spadek wagi (choć tu wskazuje się na intensywne ćwiczenia i lepsze żywienie), mocno zmienioną mikroflorę jelitową, zmiany miażdżycowe, pewne problemy ze wzrokiem (m.in. na skutek przesuwania się mózgu w górę czaszki) i ślady silnych stanów zapalnych.

Część z nich jest tymczasowa, co udało się potwierdzić po powrocie Scotta na Ziemię i spędzeniu tu trochę czasu, ale część wciąż pozostaje zagadką, a w dłuższej perspektywie mogą prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Czy oznaczają one, że nie mamy szans na podbój kosmosu i wizyty na innych planetach? Niekoniecznie, ale pokazują, że mamy jeszcze wiele do zrobienia, żeby w ich czasie nie narażać astronautów na poważne choroby czy nawet śmierć. 

Źródło: GeekWeek.pl/Business Insider

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy