Chiński dron będzie latał po Marsie z prędkością 6000 km/h. NASA może już zazdrościć

Niedawno usłyszeliśmy, że Chińczycy żywcem skopiowali dron NASA, który teraz eksploruje Marsa, a teraz dochodzą do nas słuchy, że ten kraj szykuje o wiele potężniejszy pojazd, który będzie osiągał prędkości naddźwiękowe.

Jak donosi South China Morning Post, prace nad pojazdami przyszłości trwają obecnie na Uniwersytecie Beihang. Naukowcy ujawnili, że za pomocą ich wynalazków będzie można znacznie szybciej poruszać się po Czerwonej Planecie, eksplorować ją i łączyć różne kolonie. Pierwszy taki naddźwiękowy dron ma pojawić się tam za 25 lat. Ale obserwując szybki rozwój technologiczny Chin, raczej możemy się spodziewać, że będzie to góra 15 lat.

Koncepcja bardzo szybkiego pojazdu zrodziła się z myślą o naszej planecie i łatwiejszych podróżach pomiędzy globalnymi metropoliami. Jako że po rezygnacji z Concorde'ów na rynku panuje nisza, Chińczycy zamierzają ją wypełnić swoim samolotem kosmicznym, który będzie oferował loty z prędkościami 5 do 10 razy większymi od obecnie dostępnych.

Reklama

Na razie nic nie wiadomo o tym projekcie, ale niedawno doszły do nas wieści o testach pierwszej takiej maszyny, realizowanych przez Chińską Agencję Kosmiczną. Z ujawnionych informacji Uniwersytetu Beihang wynika, że na dobry początek pojawi się dron, a dopiero później załogowa maszyna. Mówimy tutaj o planach związanych z Ziemią.

Jeśli chodzi o Marsa, to też pierwszy będzie pojazd bezzałogowy, ale docelowo ma być on przeznaczony dla kolonizatorów i transportu towarów. Maszyna ma być napędzana magnezem, ponieważ atmosfera Marsa w 96 procentach składa się z dwutlenku węgla, a magnez świetnie spala się w takich warunkach. Jeśli chodzi o prędkość dźwięku, to na Marsie atmosfera jest rzadsza, zatem i ta prędkość jest niższa i wynosi ok. 870 km/h.

Te informacje, chociaż lakoniczne, pokazują nam, że Chińczycy mają wielkie plany nie tylko związane z Księżycem, ale również Czerwoną Planetą. Nie powinno nas to dziwić, bo również i Państwo Środka szuka tzw. drugiej Ziemi na wypadek globalnego kataklizmu i możliwości przeniesienia tam, lub zapoczątkowania nowej, cywilizacji.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. NASA/USAF

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy