Długotrwałe delirium po przejściu COVID-19 powszechniejsze niż sądziliśmy

O tzw. długim ogonie Covid-19 mówiło się praktycznie od początku pandemii koronawirusa, ale do niedawna nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak długi, powszechny i trudny do zwalczenia będzie.

Jak wynika z najnowszych badań, pacjenci hospitalizowani i wymagający intensywnej opieki medycznej z powodu zachorowania na Covid-19 dość powszechnie doświadczają uporczywego delirium. Przez delirium, nazywane też majaczeniem, rozumie się tu cały zespół zaburzeń świadomości, któremu towarzyszą problemy z logicznym myśleniem, dezorientacji psychicznej, tzw. mgła mózgowa, zaburzenia snu, a nawet iluzje, omamy wzrokowe, słuchowe, dotykowe i inne oraz lęk i pobudzenie psychomotoryczne. Nie jest to coś, czego nie widuje się na salach szpitalnych, ale dotyczy najczęściej przypadków ciężkich infekcji przebiegających z wysoką gorączką i znika wraz z ustaniem podwyższonej temperatury. 

Reklama

Tymczasem u wielu pacjentów zmagających się z Covid-19 pojawia się w czasie choroby i zniknąć nie chce przez bardzo długi czas. Jak dowiadujemy się dziś, stan taki pojawia się u nawet 80% pacjentów wymagających hospitalizacji na oddziałach intensywnej opieki medycznej, najprawdopodobniej na skutek niedotlenienia mózgu albo szeroko rozprzestrzenionego stanu zapalnego organizmu. W nowych badaniach naukowcy przyglądali się pacjentom z jednego konkretnego szpitala w Michigan i odkryli, że majaczenie jest bardzo powszechnym objawem Covid-19, który na dodatek znacznie spowalnia proces leczenia. Z danych medycznych dowiadujemy się, że ze 148 pacjentów oddziału intensywnej opieki medycznej szpitala ponad 70% doświadczyło długotrwałego upośledzania zdolności psychicznych - w większości przypadków delirium trwało kilka dni, ale aż jedna trzecia pacjentów opuszczała szpital wciąż go doświadczając, przy czym połowa tej grupy była w stanie wymagającym stałej wykwalifikowanej opieki w domu! 

Zaburzenia zdolności kognitywnych utrudniały lub uniemożliwiały im dbanie o swoje zdrowie, co sygnalizowali nawet w rozmowach kontrolnych miesiąc i 2 miesiące po opuszczeniu szpitala. Łatwo więc zauważyć, że delirium przy Covid-19 jest powszechne, poważne, a mediana jego trwania wynosząca 10 dni jest znacznie dłuższa w porównaniu z innymi infekcjami. Co warto jednak zaznaczyć, do tej pory nie wiemy jednak, czy te problemy są wynikiem działania samego wirusa SARS-CoV-2, czy też reakcji organizmu. Niemniej zdaniem lekarzy i naukowców nie ulega wątpliwości, że Covid-19 jest tym samym jeszcze trudniejszym doświadczeniem dla chorych i ozdrowieńców wypuszczanych do domu, którzy jak widać w pełni zdrowi jednak nie są. 

W związku z tym podkreślają, że to kolejny powód, by zrobić wszystko, aby do zachorowania nie dopuścić, np. szczepiąc się: - Ogólnie rzecz ujmując badanie to podkreśla kolejny powód, w związku z którym warto się zaszczepić i zapobiegać zachorowaniu. Chorzy mogą doświadczać długoterminowych komplikacji neurologicznych, o których być może nie mówimy tak dużo, jak powinniśmy - tłumaczy anestezjolog Phillip Vlisides z Michigan Medicine. Wystarczy tu wspomnieć, że na początku pandemii nikt nie zwracał większej uwagi na występowanie delirium, a nie mówiło się też o konieczności ćwiczeń i innych aktywności poprawiających zdolności kognitywne, jak choćby rozmowa z rodziną i przyjaciółmi, tymczasem kluczem do szybkiego wyzdrowienia jest uderzenie we wszystkie objawy choroby, bo jak się właśnie dowiadujemy przedłużające się majaczenie oznacza najczęściej przedłużoną hospitalizację i trudniejszy powrót do zdrowia. 

Źródło: GeekWeek.pl/science alert

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama