Nowy Manhattan w Europie. Wybudują 600 nowych wieżowców

Jedni ograniczają wysokość budynków, inni pną się do góry. W najbliższych latach tylko w jednym z Europejskich państw powstanie niemal 600 drapaczy chmur tworząc na Starym Kontynencie nowy "Manhattan".

Gdy myślimy o typowym "city" z licznymi wieżowcami, to z prawdopodobnie w myślach ujrzymy obraz Nowego Jorku z jego niezwykle charakterystycznym Manhattanem. Ale już niedługo i na Starym Kontynencie będziemy mogli podziwiać tego typu krajobraz. Z nowego raportu, do którego dotarli dziennikarze brytyjskiego portalu "The Standard", wynika, że Londyn jest na dobrej drodze, aby stać się "Manhattanem nad Tamizą" z prawie 600 planowanymi drapaczami chmur, które mają wypełnić i tak już zatłoczoną panoramę miasta.

Niemal 600 nowych drapaczy chmur w Londynie

Doroczny raport zespołu doradców New London Architecture (NLA) wynika, że w kolejce  stoją dokładnie 583 wysokościowce, po ponad 20 piętrach. To ponad dwukrotnie więcej niż zostało wybudowane w ciągu ostatniej dekady (270 budynków). W raporcie London's Growing Up: A Decade of Building Tall stwierdzono, że szybka zmiana w panoramie stolicy, w której dawniej przeważała niska zabudowa, "jest napędzana rosnącym popytem na powierzchnię biurową i mieszkalną, zagranicznymi inwestycjami oraz sprzyjającym środowiskiem planowania".

Reklama

Współzałożyciel NLA, Peter Murray zauważył, że populacja stolicy Wielkiej Brytanii stale rośnie i przekroczy niebawem granicę 10 milionów mieszkańców. Czy aby na pewno miasto potrzebuje tyle wysokościowców? W tym przypadku motorem napędowym ma być popyt na "bardziej ekologiczne" powierzchnie biurowe.

Można ich nie lubić, ale świat potrzebuje drapaczy chmur

Od 2000 roku powstało siedem razy więcej budynków o wysokości 150 metrów i więcej, niż w całym XX wieku. Pięć dekad temu wysokość najwyższego budynku budowanego co roku na świecie wynosiła średnio około 250 metrów (55-60 pięter). Obecnie są one zazwyczaj dwukrotnie wyższe.

W Polsce nie obserwujemy takiego boomu na wysokościowce. Stawiane są głównie w Warszawie, w innych miastach budowane są pojedyncze większe budynki, ale zdecydowania przeważa niższa zabudowa. Ale nie jesteśmy w tym osamotnieni. Zaprojektowany w Paryżu gigantyczny szklany wieżowiec w kształcie piramidy (ma powstać do 2026 r.) przelał szalę goryczy miejskich władz. Po 13 latach swego rodzaju architektonicznej wolności wraca limit 37 metrów wysokości z 1977 roku. W 2010 zniósł je ówczesny mer Bertrand Delanoë, pozwalając na budowę biurowców o wysokości 180 metrów i 50 metrów dla bloków mieszkalnych.

Jak wskazują urbaniści, wysoka wartość gruntów w miastach sprawia, że wieżowce stają się swego rodzaju "maszynką zmniejszającą geografię". Zmniejsza zapotrzebowanie na powierzchnię lądu, tworząc powierzchnię ponad ziemią, zaspokajając pragnienia i potrzeby setek, jeśli nie tysięcy ludzi. Owszem, generują one negatywne skutki uboczne, jak cień, gazy cieplarniane a dla wielu osób są przytłaczające, ale wskazuje się, że są one jednym z elementów metropolii.

Serwis branżowy Dezeen wskazuje przy tym, że w zasadzie wszyscy latamy na wakacje, jeździmy samochodami i włączamy ogrzewanie, ale przy tym nie słychać zbytnio o tym, żeby którekolwiek z udogodnień miało zostać zakazane. Wskazuje raczej na potrzebę poszukiwania bardziej przyjaznych środowisku rozwiązań, co obejmuje także współczesne i przyszłe budownictwo wysokościowe.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Londyn | Drapacz chmur | Architektura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama