Lewitacja z pomocą dźwięku

Jeśli tak jak my nie porzuciliście jeszcze marzenia o latających deskorolkach rodem z Powrotu do przyszłości mamy dobre wieści. Grupie szwajcarskich naukowców udało się uzyskać o wiele większą niż do tej pory kontrolę nad obiektami, które lewitują unoszone przez fale dźwiękowe.

Jeśli tak jak my nie porzuciliście jeszcze marzenia o latających deskorolkach rodem z Powrotu do przyszłości mamy dobre wieści. Grupie szwajcarskich naukowców udało się uzyskać o wiele większą niż do tej pory kontrolę nad obiektami, które lewitują unoszone przez fale dźwiękowe.

Jeśli tak jak my nie porzuciliście jeszcze marzenia o latających deskorolkach rodem z Powrotu do przyszłości mamy dobre wieści. Grupie szwajcarskich naukowców udało się uzyskać o wiele większą niż do tej pory kontrolę nad obiektami, które lewitują unoszone przez fale dźwiękowe. Badacze ci byli w stanie na przykład łączyć w powietrzu różne związki chemiczne, wstrzykiwać DNA do komórek, a nawet robić kawę. Wygląda to magicznie.

Dźwięk konieczny do lewitacji nawet niewielkich obiektów musi być bardzo głośny - ponad 160 decybeli (więcej niż startująca rakieta) - jednak naukowcy byli w stanie obejść ten problem stosując częstotliwość 24 kHz, która jest niesłyszalna dla ludzkiego ucha (nasze maksimum to około 20 kHz).

Reklama

Stworzyli oni obiekt przypominający szachownicę, na którym każde pole zawiera miniaturowy głośnik, z którego dźwięk odbijany jest w górę przez plastikową płytę. Samo uniesienie przedmiotów w powietrze nie stanowiło problemu - gorzej było z ich kontrolą. Badacze twierdzą, że musieli znaleźć odpowiedni balans - dźwięk musiał być na tyle słaby żeby krople wody nie eksplodowały, ale też na tyle mocny żeby pokonać siłę grawitacji.

I z pomocą komputera udało im się bardzo precyzyjnie ustalić poziomy dźwięku generowane przez każdy z głośników konieczne do dowolnego manipulowania zawieszonymi w powietrzu obiektami.

Oczywiście o latających deskorolkach możemy nadal marzyć, lecz już teraz proces akustycznej lewitacji mógłby zostać wykorzystany w przemyśle farmaceutycznym czy przy produkcji precyzyjnej elektroniki. A już teraz naukowcy planują powiększenie swego wynalazku aby operować większymi i cięższymi obiektami.

A my czekamy na latające deskorolki.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy