Oto dron, którym polecisz do szkoły lub pracy

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że doczekaliśmy się rewolucji w transporcie lotniczym. Nie, nie chodzi o naddźwiękowych następców Concorde'a, a o latające motocykle czy taksówki. Chociaż te określenia nie oddają w pełni ich istoty, gdyż ciężko je w ogóle porównać do czegoś już istniejącego...

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że doczekaliśmy się rewolucji w transporcie lotniczym. Nie, nie chodzi o naddźwiękowych następców Concorde'a, a o latające motocykle czy taksówki. Chociaż te określenia nie oddają w pełni ich istoty, gdyż ciężko je w ogóle porównać do czegoś już istniejącego...

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że doczekaliśmy się rewolucji w transporcie lotniczym. Nie, nie chodzi o naddźwiękowych następców Concorde'a, a o latające motocykle czy taksówki. Chociaż te określenia nie oddają w pełni ich istoty, gdyż ciężko je w ogóle porównać do czegoś już istniejącego, to jednak możemy tutaj mówić o czymś naprawdę rewelacyjnym.

Od jakiegoś czasu prezentujemy Wam latające wynalazki, które powstają na bazie dronów. Chodzi tutaj szczególnie o wykorzystanie potężnych wirników, zdolnych do uniesienia człowieka i przeniesienie go w dowolne miejsce. Taką osobistą formę transportu zaprezentowała właśnie chińska firma Ehang Inc, która chce takie niesamowite wizje zrealizować, i bynajmniej nie można tego uznać za pieśń przyszłości.

Reklama

Inżynierom marzy się, byśmy mogli docierać do pracy, szkoły czy na spotkanie w jak najszybszy, najtańszy, ekologiczny i bezpieczny sposób. Patrząc na poniższy film przygotowany na potrzeby trwającej aktualnie wystawy CES w Las Vegas, można odnieść wrażenie, że jest nam to potrzebne.

Dron przypomina niewielki helikopter, który wyposażony jest w cztery silniki. Na pokład może zabrać jedną osobę lub 100 kilogramów ładunku. Jak zapewniają jego konstruktorzy, 2-godzinne ładowanie akumulatorów EHang 184 zapewni 23 minutowy lot z prędkością 100 km/h, na wysokości od 300-500 metrów (maksymalnie 3500 metrów).

Kontrola nad tym bardzo interesującym urządzeniem odbywa się za pomocą specjalnego tabletu wyposażonego w autorskie oprogramowanie, który umieszczony został w środku drona.

Amerykańska Federalna Administracja Lotnicza (FAA) rozpoczęła już proces wydawania certyfikatu chińskiemu dronowi, chociaż pewnie nie będzie to proces łatwy, gdyż mówimy tutaj o dronie, na którego pokładzie będzie mógł podróżować człowiek.

Przedstawiciele firmy Ehang mówią, że chcieliby rozpocząć sprzedaż drona już w bieżącym roku. Urządzenie miałoby kosztować 200-300 tysięcy dolarów.

Pomimo faktu, że pochodzący z Państwa Środka nietypowy środek transportu jest w dużym stopniu autonomiczny, wszystkim bowiem można zarządzać za pomocą tabletu, to jednak władze firmy chcą stworzyć specjalne centrum nadzoru lotów swoich maszyn.

Z informacji producenta wynika, że dron odbył ponad 100 udanych lotów testowych, a część z nich odbyła się z pasażerem na pokładzie. Czy jesteśmy właśnie świadkami dużej rewolucji w świecie podniebnych podróży?

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy