Czy leci z nami pilot? Nie! Nadszedł czas na autonomiczne samoloty

Coraz częstsze katastrofy lotnicze sprawiają, że przewoźnicy uświadamiają sobie, że czas poczynić spore zmiany w świecie bezpieczeństwa lotnictwa pasażerskiego. Eksperci widzą tutaj możliwość budowy nowych, autonomicznych samolotów pasażerskich...

Coraz częstsze katastrofy lotnicze sprawiają, że przewoźnicy uświadamiają sobie, że czas poczynić spore zmiany w świecie bezpieczeństwa lotnictwa pasażerskiego. Eksperci widzą tutaj możliwość budowy nowych, autonomicznych samolotów pasażerskich...

Coraz częstsze katastrofy lotnicze sprawiają, że przewoźnicy uświadamiają sobie, że czas poczynić spore zmiany w świecie bezpieczeństwa lotnictwa pasażerskiego. Eksperci widzą tutaj możliwość budowy nowych, autonomicznych samolotów pasażerskich.

Ten krok budzi mnóstwo kontrowersji, a to ze względu na ilość ludzi, którzy znajdują się na pokładach samolotów i będą musieli zawierzyć swoje życie elektronice. Chociaż na świecie pracuje się nad autonomicznymi samochodami, ciężarówkami, statkami czy pociągami, samoloty pasażerskie pod tym względem były do tej pory omijane szerokim łukiem.

Reklama

Niebawem się to zmieni, bo tego typu technologie od dawna są dostępne i rozwijane np. w samolotach o przeznaczeniu wojskowym. Dlatego producentom samolotów z pomocą może przyjść amerykańskie wojsko, ze swoimi sprawdzonymi w boju technologiami. USAF ocenia, że pilot samolotu pasażerskiego spędza na jego nadzorowaniu, podczas jednego lotu, zaledwie 3 minuty, ponieważ resztę wykonuje za niego autopilot.

Wojsko jest w posiadaniu bezzałogowych statków powietrznych, które wielkością odpowiadają popularnym samolotom rejsowym (Boeing 737), chodzi tutaj np. o w pełni autonomicznego drona Global Hawk, a DARPA już testuje z powodzeniem robota, który sam steruje samolotem ().

Dlatego też nie ma potrzeby wykorzystywania pilotów, którzy odpowiadają za 80 procent wszystkich katastrof lotniczych, do wykonywania tej dość prostej pracy, z jaką mogłaby bez problemu poradzić sobie elektronika.

W porównaniu do autonomicznych dronów, problem katastrof praktycznie w ogóle nie występuje, a w dodatku koszty lotów są też o wiele mniejsze. I ten właśnie argument przyświeca światowym przewoźnikom.

Optymalizacja i redukcja załogi ma ograniczyć wydatki w sektorze łącznie o 35 miliardów dolarów rocznie, na co składają się wypłaty, ubezpieczenia, a także koszt paliwa. Oznaczać to będzie, że lot samolotem bez pilota będzie kosztował nas znacznie mniej, niż regularny.

Pomimo faktu, że Boeing niedawno poinformował, że jego inżynierowie dysponują już odpowiednimi technologiami do wcielenia w życie tego rewolucyjnego projektu i taka maszyna pojawi się na niebie do roku 2025, ponad połowa ludzi latających samolotami nie jest do tego udogodnienia przekonana i woli, aby na pokładzie jednak znajdował się pilot.

Przewoźnicy są jednak nieugięci i oceniają, że w ciągu najbliższej dekady, gdy dużą popularnością zaczną cieszyć się miejskie autonomiczne taksówki, ceny biletów spadną i będzie mniej katastrof lotniczych, to ludzie przekonają się do takiego rozwiązania i zrozumieją, że autonomiczne samoloty wcale nie są takim strasznym diabłem, jak go wszyscy malują.

Źródło: / Fot. Boeing

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy