Już 100 tysięcy Portorykańczyków z internetem z balonu

Potworny huragan Maria uderzył w Portoryko (będące jednym z terytoriów nieinkorporowanych USA) już niemal dwa miesiące temu, lecz mimo szumnych zapowiedzi prezydenta Trumpa, większość tego kraju nie ma nadal dostępu do prądu, nie mówiąc już o internecie. Z tym pierwszym pomaga na miejscu Tesla, a z drugim, jak się okazuje, Alphabet (czyli Google) ze swoimi balonami.

Potworny huragan Maria uderzył w Portoryko (będące jednym z terytoriów nieinkorporowanych USA) już niemal dwa miesiące temu, lecz mimo szumnych zapowiedzi prezydenta Trumpa, większość tego kraju nie ma nadal dostępu do prądu, nie mówiąc już o internecie. Z tym pierwszym pomaga na miejscu Tesla, a z drugim, jak się okazuje, Alphabet (czyli Google) ze swoimi balonami.

Potworny huragan Maria uderzył w Portoryko (będące jednym z terytoriów nieinkorporowanych USA) już niemal dwa miesiące temu, lecz mimo szumnych zapowiedzi prezydenta Trumpa, większość tego kraju nie ma nadal dostępu do prądu, nie mówiąc już o internecie. Z tym pierwszym , a z drugim, jak się okazuje, Alphabet (czyli Google) ze swoimi balonami.

Chodzi tu oczywiście o balony stworzone w ramach Project Loon - ambitnego, zapowiedzianego cztery lata temu projektu, który polegać ma na stworzeniu globalnej sieci stratosferycznych balonów mających dostarczać sieć nawet do najbardziej niedostępnych miejsc na Ziemi.

Reklama

Normalnego internetu na razie nie udało się (i nie zanosi się na to, aby się udało) balonom wyprzeć, jednak w przypadkach takich jak właśnie w Portoryko pomysł ten sprawdza się doskonale - wspólnie z AT&T i T-Mobile udało się z pomocą balonów dostarczyć internet do ponad 100 tysięcy Portorykańczyków.

Ciekawostką jest też to, że same balony wystartowały w Nevadzie i drogę do Portoryko pokonały przez powietrze, wykorzystując algorytmy uczenia maszynowego do optymalizacji trasy przez prądy powietrzne.

Źródło: , Zdj.: Alphabet

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama